Miejska Sieć Komputerowa LubMAN obejmuje swym zasięgiem teren Lublina oraz Świdnika. Jej akademicka część administrowana jest przez LubMAN UMCS – wydzieloną organizacyjnie jednostkę Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Z dyrektorem Wojciechem Widelskim, reprezentującym od 2009 roku sieć LubMAN w Konsorcjum PIONIER, o przeszłości, przyszłości oraz bezpiecznym wykorzystaniu dobrodziejstw Internetu przez najmłodszych, rozmawia Magdalena Baranowska-Szczepańska.
Magdalena Baranowska-Szczepańska (M.B-S.): Lubelska Akademicka Sieć Komputerowa LubMAN działa już prawie 30 lat. Początkowo łączyła zaledwie kilkaset komputerów pracowników naukowych z Lublina. Dziś jest częścią najnowocześniejszej sieci komputerowej we wschodniej Europie i oprócz lubelskich uczelni i instytutów badawczych podłączone są do niej urzędy, szpitale i biblioteki oraz klienci indywidualni. Jakie są plany na najbliższe miesiące, lata?
Wojciech Widelski (W.W.): – Stawiamy na synergię projektów w skali makro z lokalnymi potrzebami lubelskiego środowiska naukowego. Rozwijamy sieć LubMAN w kontekście zwiększenia wydajności całej infrastruktury oraz zapewnienia jej należytej niezawodności. Nieustannie poprawiamy też bezpieczeństwo naszych usług. Z tego względu w ramach członkostwa w Konsorcjum PIONIER bierzemy udział we współfinansowanym ze środków UE projekcie PIONIER-LAB, dzięki realizacji którego będziemy w stanie stworzyć na terenie Lubelszczyzny doświadczalną sieć komputerową wysokich przepływności. Stanie się ona infrastrukturalnym szkieletem dla lokalnych inicjatyw realizowanych w ramach Związku Uczelni Lubelskich, który ma za zadanie wzmocnić potencjał badawczy, dydaktyczny całego regionu oraz Lubelskiej Unii Cyfrowej, której rolą jest współpraca na rzecz rozwoju umiejętności cyfrowych, tworzenia infrastruktur cyfrowych oraz transformacji cyfrowej Lubelszczyzny, także w zakresie opracowywania innowacyjnych rozwiązań na potrzeby całego regionu.
M.B-S.: Przyszło nam żyć w dość wyjątkowych, bo bardzo trudnych czasach. Najpierw pojawiła się pandemia, teraz za wschodnią granicą toczy się wojna. Jak z perspektywy Pana Dyrektora pandemia zmieniła branżę informatyczno-komputerową i czy obecna sytuacja wojenna naszych sąsiadów ma wpływ lub będzie miała na funkcjonowanie LubMAN?
W.W.: – W branży informatycznej znane jest szerokie pojęcie tzw. transformacji cyfrowej, która jest w zasadzie ewolucją pojęcia „informatyzacja”. Sama transformacja cyfrowa to proces przemyślany, kosztowny, rozłożony w czasie, przenoszący kolejne dziedziny funkcjonowania podmiotu do sfery informatycznej. Natomiast gdy wybuchła pandemia koronawirusa bardzo wiele instytucji musiało ją przejść dosyć intensywnie, ponosząc zarówno nakłady na niezbędną w tym zakresie infrastrukturę IT, jak i aspekty szkoleniowe – społeczne. Zwłaszcza ze względu na konieczność przestawienia się z pracy stacjonarnej na formę on-line ten ostatni aspekt był szczególnie ważny – nieumiejętne posługiwanie się usługami IT w „nowej rzeczywistości” zwiększało ryzyko incydentów bezpieczeństwa. Niemniej jednak udało się przejść przez okres pandemii bez większych zawirowań, a usługi, które zbudowano na rzecz szeroko pojętej pracy zdalnej pozostaną z nami na lata.
W kontekście wojny na Ukrainie, to od pierwszych dni sama Lubelszczyzna ze względu na geograficzne położenie stała się swoistym hubem humanitarnym, jeśli chodzi o niesienie pomocy osobom poszkodowanym w tym konflikcie. Sam UMCS mocno zaangażował się w bezpośrednią pomoc uchodźcom organizując szereg zbiórek w tym zakresie. Przekazano również jeden z domów studenckich na tymczasowe lokum dla uciekających z ogarniętego wojną kraju. Nie bez znaczenia jest fakt, iż Ukraińcy stanowią dosyć znaczną grupę naszych studentów. Dlatego – mając nierzadko informacje z pierwszej ręki – jesteśmy w stanie dopasować okazywaną pomoc do konkretnych potrzeb ludzi, którzy do nas przyjeżdżają lub są z nami w kontakcie.
W kontekście informatycznym wojna za wschodnią granicą spowodowała konieczność zwrócenia jeszcze większej uwagi na bezpieczeństwo IT naszych usług oraz użytkowników. Dziś wiele mówi się o wojnie hybrydowej w cyberprzestrzeni, na co trzeba być nieustannie przygotowanym.
M.B.-S.: Edukuje Pan Dyrektor „po godzinach” najmłodszych oraz ich rodziców/opiekunów w tematach bezpiecznego wykorzystania dobrodziejstw Internetu. Z jakimi problemami w tej grupie użytkowników najczęściej się Pan spotyka?
W.W.: – Najczęściej z brakiem świadomości co do mnogości zagrożeń w sieci i ich ewentualnych konsekwencji. Bardzo często zdarza się, że dzieci są dużo bieglejsze w posługiwaniu się telefonem czy komputerem od swoich rodziców czy opiekunów. Szybko poruszają się w cyfrowym świecie, ale też przez to mniej zwracają uwagi na wszystkie jego aspekty (kto czyta regulaminy mediów społecznościowych?). Obecnie to młodzież bardzo często wyznacza trendy w zakresie nowych usług sieciowych, zarówno aplikacji społecznościowych jak i gier na komputery czy konsole. Przykład – o fenomenie Tiktoka w zasadzie dowiedziałem się (na przykładach) od najmłodszych i to oni na początku stanowili jego główną bazę użytkowników. Nierzadko rodzice nie mają świadomości co w telefonie lub komputerze „robi” ich pociecha. Kontrola również nie jest prosta. Nawet, jeśli jesteśmy w stanie ustalić z jakich aplikacji korzysta dziecko, monitoring jest niemalże niemożliwy – rzadko kiedy dziecko jest w stanie przyjąć zaproszenie na przykład z Facebooka od swojego rodzica. Pozostaje nam „edukacyjna” rozmowa i nawiązanie partnerskich relacji z dzieckiem. Należy zwracać uwagę na niebezpieczeństwa zarówno w kontekście sposobu, jak i czasu korzystania z danych rozwiązań IT, tworząc niejako kulturę korzystania z telefonu, komputera czy konsoli. Na pewno musimy unikać działań rewolucyjnych w tym zakresie, w innym przypadku będziemy mieli bardzo ograniczony wpływ na dziecko, które będzie z premedytacją izolować nas od swoich działań w sieci.